Believe Me: Część pierwsza

Heej! Nie, nie zapomniałam o was. Po prostu jestem tak zawalona, że normalnie nie mam na nic czasu. Ta cholerna szkoła, uh. Przez nią musiałam zawiesić bloga z moim własnym opowiadaniem ;-; 
Cóż, tłumaczyłam to przez kilka miesięcy, ale jakoś nie bardzo mi szło. Postanowiłam wstawić pierwszą część dzisiaj, bo niestety dawno nic nowego nie dodawałam. 
No więc, to kolejne opowiadanie o Austinie i Ally, gdzie Ally próbuje dotrzeć do Austina. Spodobało mi się bardzo i mam nadzieję, że wam również przypadnie do gustu. Z góry przepraszam za błędy, nie mam czasu nawet tego poprawić ;-; Muszę wracać do nauki, grr.
No cóż, miłego czytania!
PS. Nie powiem wam kiedy kolejna część, nie jestem w stanie. Postaram się nie przeciągać kolejne miesiące xp
***

Nie wierzę! Będę mieszkała w Miami! Żegnajcie zimne zimy w Nowym Jorku! Taak! Mój tata spełnił swoje marzenie i otworzył sklep muzyczny zwany Sonic Boom w galerii. Będę tam pracować i jako że jestem córką właściciela, mogę zdecydować kiedy będę pracować. Nie mogło być lepiej!
Weszłam do szkoły rano i rozejrzałam się. Ta szkoła jest wielka. Mam nadzieję, że się w niej nie zgubię.
Obok mnie przechodziła niska latynoska i wysoki rudowłosy chłopak, więc zdecydowałam, że ich zatrzymam.
- Przepraszam, wiecie gdzie jest główne biuro?
- Oh, tak. Pokażemy ci. Chodź, Dez – dziewczyna powiedziała rudowłosemu i zaczęła iść. Zdezorientowana, postanowiłam iść za nimi.
- Więc... jesteście razem? - przełamałam tą dziwną ciszę.
- Tak – dziewczyna odpowiedziała. - Jestem Trish, a to Dez.
Skinęłam głową.
- Miło was poznać.
Dwójka wymieniła między sobą zdezorientowane spojrzenia, po czym spojrzała na mnie. Powiedziałam coś źle?
- Uh.. Jak się nazywasz? - Trish zapytała. Oh.
- Oh, przepraszam. Jestem Ally.
Skinęli głowami.
- Miło cię poznać.
Trochę jeszcze szliśmy, zanim doszliśmy do głównego biura.
- To tutaj. Chcesz żebyśmy na ciebie poczekali i pokazali ci gdzie masz lekcje? - Dez mnie zapytał.
Skinęłam głową.
- Jeśli wam to nie przeszkadza, byłoby świetnie.
- Jasne. Poczekamy tutaj – Trish powiedziała. Skinęłam głową i weszłam do biurka, szczęśliwa, że właśnie prawdopodobnie rozpoczęłam nowe znajomości.

*

Podczas lunchu usiadłam z Trish i Dezem. Powiedzieli mi trochę o każdym.
- Widzisz ten stolik, o tam? - Trish zapytała, wskazując na sam koniec stołówki. Skinęłam głową. - To popularni. Trent, Dallas, Cassidy, Kira, Ethan i Brooke. Nawet nie próbuj z nimi rozmawiać. Jedyne osoby, które z nimi rozmawiają to cheerleaderki albo piłkarze.
Skinęłam głową.
- Rozumiem. - Rozejrzałam się wokół, wzrokiem lądując na blondynie, siedzącym samotnie w stoliku ustawionym daleko od wszystkich. - Kto to? - wskazałam na niego.
- To? To Austin Moon – Dez odpowiedział. - Nie rozmawia z nikim. Z tego co wiem. Jest zamknięty w sobie od przedszkola.
- Cóż, miał przyjaciela do drugiej klasy, ale on wyjechał. Właściwie wtedy on się odciął od wszystkich. Jeśli do niego podejdziesz, będzie się tylko na ciebie gapił. Nikt nie wie o co mu chodzi – Trish dodała.
Ponownie spojrzałam na tego chłopaka. Wyglądał samotnie. Nie mogłam na to zaradzić, ciekawiło mnie co dzieje się w jego głowie. Jakby wyczuwając, że ktoś się na niego patrzy, podniósł wzrok i spotkał się z moim spojrzeniem. Jak powiedziała Trish, tylko się na mnie gapił i spuścił wzrok.
Zmarszczyłam brwi, ale nadal się na niego patrzyłam. O co mu chodzi?

*

- Tato, jestem w domu! - krzyknęłam, gdy weszłam przez drzwi. Dopiero wróciłam ze szkoły. Ciągle myślę o tym Austinie. To znaczy, dlaczego jest taki samotny? Dlaczego z nikim nie rozmawia?
- Jaki był pierwszy dzień w szkole? - zapytał mnie tata, wyrywając mnie z zamyśleń.
- Oh. Było dobrze – odpowiedziałam. Skinął głową i usiadł na kanapie w salonie.
- To dobrze. Poznałaś kogoś nowego? - zapytał, biorąc do ręki pilot i włączając telewizor.
- Tak. Poznałam taką dwójkę. Trish i Deza. Chodzą ze sobą. Są mili – wyjaśniłam, siadając na kanapie obok niego.
- Dez? To dziwne imię – powiedział, patrząc na mnie zdezorientowany.
Jedynie skinęłam.
- Okej, pójdę do swojego pokoju i zrobię pracę domową. Do zobaczenia na obiedzie, tato.
Kiedy szłam do pokoju, poczułam wibracje w kieszonce. Wyjęłam telefon ciekawa, kto to może być. Patrząc na identyfikator, zobaczyłam napis 'nieznany'.

Od: Nieznany
Hej, Ally. Tu Trish.

To dziwne. Skąd ma mój numer? Zapisałam jej numer i odpisałam.

Od: Trish
Pliki szkolne.

Do: Trish
Jezu. Brzmi strasznie. Haha, żart. :P

Od: Trish
Hej! Jak inaczej miałam go zdobyć?

Do: Trish
Ode mnie, na przykład?

Od: Trish
Nieważne. Co tam?

Do: Trish
Sufit! XD HAHA!

Od: Trish
Naprawdę, Ally?

Do: Trish
Przepraszam. Robię lekcje.

Od: Trish
Oh, okej.

Do: Trish
Mogę z tobą o czymś porozmawiać?

Od: Trish
O czym?

Do: Trish
O tym Austinie...

Od: Trish
Oh, proszę, nie mów, że ci się podoba! Nawet go jeszcze nie spotkałaś!

Do: Trish
Nie podoba mi się! Nawet go nie znam! Wracając do pytania. Dlaczego on z nikim nie rozmawia?

Od: Trish
Skąd mogę wiedzieć?

Do: Trish
Nie wiem. Po prostu wyglądał tak... samotnie na lunchu. Chwila! Mam pomysł! Porozmawiam z tobą później. Do zobaczenia!

Od: Trish
Ally? Co ty robisz?

Do: Trish
Muszę iść. Pa!

Mam plan. Zrobię wszystko, by sprawić, żeby ten chłopak rozmawiał. Nazwę to 'Operacja Spraw By Austin Rozmawiał'.

*

- Ally, nie mówisz poważnie! - Trish krzyknęła. Właśnie zdradziłam jej mój plan.
- Jestem śmiertelnie poważna. Trish, nieważne co powiesz, nie powstrzymasz mnie – powiedziałam.
Ona tylko przewróciła oczami.
- Nie wiesz w co się pakujesz, Ally.
- Co się dzieje? - głos zapytał. Obydwie odwróciłyśmy się, by zobaczyć Deza idącego w naszą stronę. Objął ramieniem Trish i spojrzał na mnie.
- Cóż, Ally myśli, że może sprawić by Pan Cichy zaczął mówić – Trish powiedziała.
Dez spojrzał na mnie rozszerzonymi oczyma i potrząsnął głową.
- Ally, nie uda ci się to. Uwierz.
- I skąd niby wiecie, że stanie się coś złego? - zapytałam, krzyżując moje ramiona na klatce piersiowej.
- Ponieważ... po prostu nie sądzę, że to dobry pomysł – odpowiedział.
Potrząsnęłam głową i odeszłam.

*

Więc, to czas na lunch. 'Operacja SBAR' się rozpoczyna. To mój skrót na 'Operacja Spraw By Austin Rozmawiał'. Weszłam do kafeterii z moim lunchem i usiadłam przy moim, Trish i Deza stoliku.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić, Ally? - zapytał Dez.
- Tak. Jestem pewna – powiedziałam. Spojrzałam na stolik przy którym wczoraj siedział Austin i upewniłam się, czy nadal tam jest. - Cóż, spróbować można.
Wstałam z krzesła i podeszłam do stołu, przy którym on siedział.
- Um.. Hej – przywitałam go, gdy doszłam. Spojrzał na mnie, popatrzył się i spuścił wzrok. Westchnęłam i usiadłam naprzeciwko niego. - Uh... Jestem Ally. Jestem tu nowa. Jesteś Austin, tak?
To co się stało później, nie spodziewałam się tego. Wstał i wyszedł z kafeterii. Serio? Jaki on ma problem? Chciałam z nim jedynie porozmawiać! Ugh! Cóż, to będzie trudniejsze niż myślałam. Wróciłam do Trish i Deza.
- Jak poszło? - Trish zapytała.
Potrząsnęła głową.
- Nie dobrze. Ale to nie oznacza, że się poddaję.
Dwójka tylko potrząsnęła głową i wróciła do jedzenie. Nie poddaję się, nic z tego. Sprawię, że on zacznie mówić.

*

- Dobrze, klaso. Zaczynajmy – powiedział mój nauczyciel od matematyki i zaczął rozdawać karty pracy.
Korzystając z okazji, zaczęłam patrzyć się na Austina. Jak na każdej innej lekcji, siedzi on sam w rogu sali. Pisze coś, ale jestem zbyt daleko, by zobaczyć co. Westchnęłam i odwróciłam się do mojej ławki.
Trish trąciła mnie i zauważyłam jak rzuca karteczkę na moją ławkę.

Wiem co sobie myślisz. Zostaw. Go. W. Spokoju.

Westchnęłam i wzięłam do ręki długopis.

Nie.

Odrzuciłam ją.

Dlaczego? Nie rozumiem dlaczego tak się nim przejmujesz. Tracisz swój czas, Ally. On nigdy się do ciebie nie odezwie. Nigdy.

Nie poddam się, Trish. Sprawię, że będzie rozmawiał. Nie ważne ile czasu mi to zajmie.

DLACZEGO?!

PO PROSTU! Jest w nim coś takiego... jak tajemnica czekająca na odkrycie.

Serio? Tajemnica czekająca na odkrycie? Nie ma żadnej tajemnicy! Jest tylko chłopakiem, który woli być sam. Więc ponownie, zostaw. go. w. spokoju.

Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się dlaczego przestał rozmawiać z ludźmi? Dlaczego siebie odseparował? To nie zbieg okoliczności, Trish.

Kiedy Trish miała odpowiedzieć, głos jej przerwał.
- Ally i Trish, żadnych karteczek. Daruję wam tym razem, ale jeśli znowu was przyłapię, przeczytam to przed całą klasą. Zrozumiano? - nauczyciel nam powiedział. Skinęłyśmy głową. Z satysfakcją odwrócił się do tablicy.
Spojrzałam na dół by zobaczyć kolejną karteczkę na ławce.

To nie koniec.

*

WF. Ostatnia lekcja dzisiaj.
- Okej, czas na trening koszykówki. Dobierzcie się w pary i poćwiczcie – powiedział nauczyciel, trener Karlson.
- Ally, chcesz być ze mną? - Trish mnie zapytała. Spojrzałam na smutną minę Deza.
Pokręciłam głową.
- Idź z Dezem. Znajdę kogoś innego.
- Jesteś pewna? - Skinęłam. - Okay – odeszła z Dezem, a ja rozejrzałam się po uczniach. Wyglądało na to, że każdy ma partnera. Westchnęłam i podeszłam do trenera Karlsona.
- Umm... Trenerze, nie mam partnera – powiedziałam mu.
Westchnął i rozejrzał się wokoło.
- Moon, podejdź tu – zawołał. Moon? W sensie... Austin Moon? Nawet nie wiedziałam, że on jest w tej klasie!
Rozejrzałam się i moje oczy wylądowały na blondynie. Opierał się o ścianę w jego stroju na wf. Patrzył się na trenera, ale wydaje się, że mu się to znudziło, bo skończył na westchnieniu i podejściu do niego.
- Dobra, Moon, chcę żebyś był w parze z Dawson – wyjaśnił i po chwili odszedł.
Dziękuję, trenerze, pomyślałam sarkastycznie.
Spojrzałam na niego, a on w odpowiedzi tylko się na mnie gapił. Serio, zaczyna wkurzać mnie to całe gapienie się. Ale to nie oznacza, że się poddam. Sprawię, że będzie mówił, nawet jeśli to oznacza, że w zamian on będzie się na mnie gapił 24/7. Cóż... to będzie podchodziło trochę pod stalkerstwo, ale... Wiecie co mam na myśli. Mam nadzieję.
- Więc... powinniśmy iść, czy... - z ciszyłam głos. Wziął piłkę i poszedł na puste miejsce. - Jasne, tak też może być – dokończyłam. Dołączyłam do niego, a on przygotowywał się do podania mi piłki. Nie wiem dlaczego, ale byłam w tym momencie trochę przestraszona. Plus, szczerze, nie jestem dobra w koszykówce. I w żadnym innym sporcie. Zostałam wyrwana z myśli przez ostry ból w moim policzku. Kilka sekund zajęło mi ogarnięcie co się stało. Austin właśnie rzucił piłkę w moją twarz!
Krzyknęłam w bólu, a Trish do mnie podbiegła.
- Ally, wszystko w porządku?! Co się stało? - zapytała.
- Piłka uderzyła mnie w twarz – wykrztusiłam.
Błysk zrozumienia przemknął przez jej twarz. Spojrzała na Austina, który opierał się o tą samą ścianę co pięć minut temu. Podeszła do niego i uderzyła go w ramię.
- Ty jej to zrobiłeś?! Jaki, do cholery, jest twój problem?! - wykrzyczała mu w twarz.
- Co ty się dzieje? - zapytał trener Karlson.
- Ten kretyn właśnie rzucił piłkę w twarz Ally! - wyjaśniła Trish, wskazując na Austina.
- Ally? - zapytał, pewnie chcąc się upewnić, czy to prawda. Skinęłam głową. Westchnął. - Dobra Trish, idź z Ally do pielęgniarki. Austin, ty chodź ze mną.
Trish wzięła mnie za ramię i wyszłyśmy z sali gimnastycznej.
- Nadal chcesz sprawić, żeby rozmawiał? - zapytała.
Skinęłam głową.
- Powiedziałam ci. Nie poddam się.

*

- Cóż, nie masz żadnej kontuzji, ani nic, więc wszystko będzie w porządku – powiedziała pielęgniarka.
Skinęłam głową.
- Więc mogę wrócić do klasy?
- Może odpoczniesz przez kilka minut? Tylko by upewnić się, czy wszystko jest w porządku – powiedziała, sprawdzając coś w podkładce, którą miała w ręce. Ja tylko kiwnęłam głową i położyłam się na łóżku. Kilka minut później, usnęłam.

*

- Ally? - usłyszałam głos. Otworzyłam oczy by zobaczyć trenera Karlsona, stojącego nade mną. - Jak się czujesz?
Usiadłam i przetarłam oczy. - Dobrze. Która godzina?
- Około 14:30, czemu pytasz? - zapytał.
- Z ciekawości – odpowiedziałam.
- Dobrze, więc, jest tu ktoś, kto chce ci coś powiedzieć – powiedział. Odwrócił się i po jego spojrzeniu mogę powiedzieć, że osoba, która tu była, zniknęła. Ponownie odwrócił się do mnie ze zmieszanym spojrzeniem – Cóż, pozwól mi go poszukać.
Kiwnęłam głową. Odwrócił się i wyszedł z biura pielęgniarki. Kilka minut później wrócił z... Austinem?
- Przepraszam za to, Ally. No więc, Austin ma ci coś do powiedzenia – powiedział trener, kiwając w stronę Austina. Spojrzałam na niego. Miał głowę spuszczoną w dół i patrzył się w podłogę. - Austin, lepiej jej to powiedz.
Austin spojrzał na mnie, potem z powrotem na podłogę i westchnął.
- Przepraszam – powiedział szybko i cicho.
Trener popatrzył się na niego.
- To nie były dobre przeprosiny.
Pokręciłam głową.
- Trenerze, jest okej. Austin, wybaczam ci.
Austin skinął i wyszedł, nie mówiąc ani słowa.
- Przepraszam za niego. On nie mówi zbyt wiele – powiedział trener.
Skinęłam.
- Wiem.
- Okej, więc, do zobaczenia na lekcjach jutro. Przyłóż trochę lodu! - powiedział i wyszedł.

*

- Ally, to tylko JEDNO słowo. Czemu się tak cieszysz? - zapytała mnie Trish, siedząc na moim łóżku. Jesteśmy obecnie w moim pokoju, rozmawiając o wcześniejszych wydarzeniach z dzisiaj.
- No i? Ale coś powiedział – odpowiedziałam.
- Bo musiał! - krzyknęła.
Westchnęłam i wzruszyłam ramionami.
- To nadal się dla mnie liczy.
- Jak chcesz, Ally. Nadal uważam, że ten pomysł nie jest dobry – powiedziała, wskazując palcem na mnie i wstając z łóżka. Położyłam się i zamknęłam oczy. - Co to?
Otworzyłam powieki by zobaczyć Trish, trzymającą mój brązowy, skórzany zeszyt.
- To mój zeszyt z piosenkami.
- Piszesz piosenki? - zapytała, otwierając zeszyt. Złapałam wdech i szybko wstałam, zabierając jej zeszyt. Spojrzała na mnie zmieszana.
- Mam jedną zasadę. Nie dotykaj zeszytu – powiedziałam stanowczo, spoglądając na nią.
Podniosła ręce w geście poddania.
- Przepraszam.
- W porządku. Po prostu nie lubię jak ludzie go dotykają. Piszę tam osobiste rzeczy. To też mój pamiętnik – wyjaśniłam, wkładając zeszyt do toaletki.
Skinęłam głową, podchodząc do łóżka i siadając na nim.
- Mówiąc o piosenkach, słyszałam plotkę, która rozniosła się po szkole. To znaczy, to plotka, więc nie mam pojęcia, czy to prawda.
Pochyliłam głowę zdezorientowana.
- Jaka plotka?
- Cóż, słyszałam... że Pan Cichy śpiewa. No, śpiewał. Najwidoczniej przestał w drugiej klasie – powiedziała.
- Wtedy też odtrącił siebie – dodałam, a ona kiwnęła głową. - Gdzie to słyszałaś? - zapytałam.
- Podsłuchałam wczorajszą rozmowę Cassidy i Kiry – powiedziała.
Przewróciłam oczami.
- Więc to pewnie nieprawda.
- Jak powiedziałam, to tylko plotka, więc nie wiem czy to prawda. Pewnie nie, biorąc pod uwagę, że słyszałam to od dwóch największych dziwek w Marino High – powiedziała i zachichotała. Ja też się trochę zaśmiałam. - Cóż, muszę iść. Do jutra, Ally.
Wstała i opuściła mój pokój. Po tym jak wyszła, usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć. Z jakiegoś nieznanego powodu, miałam nadzieję, że ta plotka to jednak prawda...

*

Minęły trzy dni od tego wypadku na wfie. Dziś jest czwartek, a ja jestem zdeterminowana by sprawić, żeby Austin powiedział coś przed weekendem.
- Nadal starasz się by Austin coś powiedział? - zapytała Trish jak szłyśmy w stronę stołówki szkolnej.
Skinęłam głową.
- Tak. Nadal starasz się przekonać mnie, że to bez sensu?
Wzruszyła ramionami.
- Wyglądasz na nieźle zdeterminowaną. Pożyję kolejne kilka dni z satysfakcją, że będę w stanie powiedzieć ci 'a nie mówiłam?', kiedy się poddasz.
Przewróciłam oczami.
- Pewnie.
- Więc, co masz zamiar zrobić dzisiaj?
- Pójdę z nim porozmawiać – powiedziałam, wskazując w jego stronę. Nie zaskoczyło mnie to, że siedział sam.
- Jasne. Wiesz gdzie ja i Dez jesteśmy. Dołącz do nas kiedy cię oleje – klepnęła mnie w plecy i dołączyła do Deza. Westchnęłam i zaczęłam iść do Austina.
- Hej – przywitałam go, siadając naprzeciwko.
Podniósł głowę, popatrzył się i spuścił wzrok. Westchnęłam. To się robi zwyczajne, prawda?
- Więc... Jak leci? - Przewrócił oczami i wstał, ale ja pociągnęłam go za nadgarstek zanim odszedł. Zachichotałam sarkastycznie. - Nie, nie tym razem. Siadaj. - Spojrzał na mnie, ale widząc, że to bez sensu, po prostu usiadł. Uśmiechnęłam się. - Świetnie. Więc, żeby było jasne, lepiej powiem ci to teraz, nie jestem tą osobą, która się poddaje. Więc nawet nie próbuj ode mnie uciekać. Zawsze wrócę. Wow... To brzmi strasznie... - skończyłam, mrucząc do siebie. I nagle, coś niespodziewanego się stało. Uśmiechnął się i zachichotał. On naprawdę się uśmiechnął i zachichotał! To może być nic, ale dla nie to wszystko. Także się uśmiechnęłam. - Więc, nie sądzę, że się właściwie poznaliśmy. Jestem Ally – wyciągnęłam rękę. Przez chwilę się w nią wpatrywał, by później ją niepewnie uścisnąć.
- Austin – odpowiedział cicho.
- Więc, jak leci? - zapytałam. Wzruszył ramionami, spoglądając na lunch. - No weź, musi coś się dziać!
- Nie sądzę.
Dobra. Nie mówi dużo. Więc... co mam robić z przyjacielem, który nie rozmawia? Czy my w ogóle jesteśmy przyjaciółmi? Nasz wspólny czas będzie dziwny.
Rozejrzałam się by zobaczyć, że każda osoba w stołówce nam się przygląda. Co się dzieje?
- Więc... wiesz może, dlaczego wszyscy się na nas gapią? - zapytałam go.
Rozejrzał się i wzruszył ramionami.
- Nie obchodzi mnie to.
- Okej, ale czy wiesz dlaczego?
- Wyrzutek – to jego jedyna odpowiedź. Ale wyjaśnia wszystko. Austin spędza czas samotnie od drugiej klasy. Oczywiście, że to dziwne widzieć jego i jakąś 'Nową Dziewczynę' spędzających czas razem.
Ponownie się rozejrzał. Przewrócił oczami, spojrzał na nich i wstał, po czym wyszedł. Zdezorientowana, zdecydowałam, że za nim pójdę, zostawiając mój wpół zjedzony lunch na stole. Złapałam go, gdy wyszliśmy ze stołówki.
- Nie powinnaś za mną iść – powiedział, nawet na mnie nie spoglądając.
- Dlaczego nie?
- Rujnujesz sobie reputację na zawsze.
Przewróciłam oczami.
- Czy wyglądam na tą, która się tym przejmuje?
- Powinnaś.
- Dlaczego?
- Dlaczego nie?
- Ponieważ wolę spędzać czas z tobą niż przejmować się jakąś głupią reputacją. Niech myślą sobie co myślą, ważne jest to, że ja wiem, że to nieprawda.
Pokręcił głową.
- Jesteś dziwna.
- I?
Pokręcił głową.
- Nie możesz po prostu zostawić mnie samego?
- Nie.
- Dlaczego?
- Dlaczego nie? - wyzwałam go.
- Bo kiedyś i tak to zrobisz. Wszyscy tak robią.
- Co ci mówi, że nie jestem inna? - Zamilkł. Westchnęłam. - Słuchaj Austin. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mnie obchodzisz. Nie jestem jak wszyscy inni, kimkolwiek oni są. Nie możesz po prostu pozwolić mi do ciebie dotrzeć? Daj mi szansę – błagałam.
Pokręcił głową.
- Nie mogę tego zrobić. Bo na koniec, czy ci się to podoba czy nie, opuścisz mnie. Wolę być samotny niż być za każdym razem odrzucany. Więc jeszcze raz, zostaw mnie w spokoju. Tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie – powiedział po czym odszedł, zostawiając mnie oniemiałą.

*

- I twoja reszta, $23.96. Dziękuję za zakupy w Sonic Boomie – powiedziałam, dając klientce resztę i torbę wypełnioną rzeczami, które właśnie zakupiła. Kiwnęła głową, uśmiechnęła się i wyszła ze sklepu.
- Zgadnij kto pracuje w Smażalni Ryb Pirata Franka? Gdzie każdy posiłek jest imprrrrezowy! - krzyknęła Trish z akcentem pirata, wchodząc do sklepu.
Stłumiłam chichot.
- Ty?
Westchnęła.
- Tak. I, to najgorsza praca ever!
- Więc dlaczego się tam zgłosiłaś? - zapytałam, patrząc na nią zdezorientowana.
- Nie mam pojęcia. Pewnie się zwolnię – powiedziała. Chwilę później, telefon zaczął dzwonić. - To mój – Trish wyjęła jej telefon, naciskając zieloną słuchawkę i przykładając go do ucha. - Halo?
Nagle słychać było głośny krzyk z drugiej strony słuchawki. Tak głośny, że nawet ja go słyszałam. Trish odsunęła telefon od ucha, aż do momentu kiedy krzyki ucichły.
- To nie moja wina! - krzyknęła do słuchawki. Więcej krzyków. - Świetnie! Nie obchodzi mnie to! - rozłączyła się i wsadziła telefon do kieszonki.
- Kto to był? - zapytałam, śmiejąc się lekko.
- Mój szef – odpowiedziała poważnie. - Zwolnił mnie.
- Oh, cóż, przykro mi – przeprosiłam, czując się smutno z jej powodu.
Ona tylko wzruszyła ramionami. - Oh, cóż. Po prostu zatrudnię się w sklepie z ubraniami. A co ty robisz?
- Pracuję. Wygląda, że co niby robię? - zapytałam sarkastycznie.
- Brzmi nudno. Okej, ja już pójdę. Do zobaczenia później, Ally – powiedziała i machając mi, odeszła.
Usiadłam i czekałam na więcej klientów. Wow. Trish ma rację. To jest nudne. Sklep mógłby być trochę bardziej tłoczny. Chwilę później, ktoś wszedł. Wreszcie! Spojrzałam i ujrzałam ostatnia osobę, jaką się tu spodziewałam.
Austin.
Patrzyłam jak podchodzi w stronę strun do gitar, bierze jedną paczkę i podchodzi do blatu. Kiedy mnie zauważył, lekko wytrzeszczył oczy.
- Hej, Austin – powiedziałam, uśmiechając się do niego. Posłał w moją stronę mały uśmiech, ale mogę powiedzieć, że jest wymuszony. Rzucił struny na ladę i wyciągnął portfel. Minęła chwila, zanim posłał w moją stronę zdezorientowane spojrzenie.
- Ile? - zapytał.
- Oh! - powiedziałam. Czułam jak moje policzki robią się czerwone. Żenująca sytuacja. - $3.67.
Wyciągnął z portfela pięć dolarów i podał mi je.
- Więc, uh, grasz na gitarze? - zapytałam, wyciągając resztę.
- Nie – powiedział dziwnie.
Spojrzałam na niego, zaprzestając czynność.
- Więc po co ci struny do gitary, skoro na niej nie grasz?
Chłopak lekko zesztywniał.
- Są dla, uh, mojej... siostry.
Podeszłam do niego, podając resztę.
- Nie wiedziałam, że masz siostrę. Oh, $1.33 reszty.
Kiwnął głową i wziął pieniądze, chowając je do portfela. Wzięłam struny z blatu, podając je chłopakowi.
- No więc, do zobaczenia w poniedziałek – powiedziałam. Skinął głową i uśmiechnął się lekko, po czym wyszedł ze sklepu. Oparłam się o blat, kładąc ręce na blacie. Jeju, ten chłopak jest kimś...

*

- Przyszedł żeby kupić struny do gitary? Ooh, nadchodzi koniec świata! - Trish krzyknęła sarkastycznie, po tym jak powiedziałam jej o tym, co stało się w Sonic Boomie, dzień wcześniej.
- Trish, bądź poważna! To musi oznaczać, że ta plotka to prawda! Może nie całkowicie część o śpiewaniu, ale on interesuje się muzyką! - powiedziałam.
- Albo, powiedział ci prawdę i serio kupił te struny dla siostry.
- Nie, nie powiedział. To oczywiste, że kłamał!
- Nieważne, nie wiem do czego zmierza ta konwersacja.
Przewróciłam oczami.
- Jeśli interesuje się muzyką, może mogę wymyślić coś, żeby otworzył się do mnie przez muzykę.
- Jedno pytanie: Ty interesujesz się muzyką?
Skinęłam.
- Tak. Wiesz, mój tata prowadzi sklep muzyczny.
- Ta, prawda. Więc co tym razem zrobisz, by z tobą porozmawiał?
Wzruszyłam ramionami.
- Mam właściwie plan, który przydałoby się zacząć realizować...

*

- Dobrze, klaso! Przez następny tydzień będziemy robić projekt – oznajmił nauczyciel muzyki, pan Johnson. Rozpromieniłam się, wiedząc, że przemyślał moją propozycję i ją wykorzystał.
- W grupach? - zapytała Cassidy.
- W dwuosobowych grupach. I zanim ktokolwiek zapyta, ja wybieram grupy. - Klasa jęknęła, a ja zaczęłam się cieszyć. - Na następny poniedziałek macie wybrać piosenkę i wystąpić z nią przed całą klasą. Musicie ją przećwiczyć i sprawić by była idealna. Okej, zacznijmy łączyć was w pary. Cassidy i Dallas, Elliot i Ethan, Brooke i Kira, Trish i Dez, Austin i Ally... - przestałam słuchać i rozejrzałam się w poszukiwaniu Austina. Zobaczyłam go siedzącego samotnie z tyłu. Wzięłam swoje rzeczy i usiadłam obok niego.
- Hej – przywitałam się.
- Hej – odpowiedział beznamiętnie, nie spoglądając w moją stronę.
- Masz jakąś piosenkę?
Wzruszył ramionami.
- Nie bardzo. A ty?
- Hmm... Barbie Girl? - zażartowałam, starając się by chociaż się uśmiechnął. Prośby zostały wysłuchane, kiedy zauważyłam jak na jego ustach pojawia się mały uśmiech.
- Nie ma mowy.
- Mógłbyś za rapować?
- Hmm.. Spróbowałbym. A co?
- Może Stereo Heart?
- Nie wiem. Możemy spróbować. Ty byś zaśpiewała, a ja bym za rapował?
- Możesz też mieć kilka części śpiewanych. Nie jestem zbytnio otwarta na śpiewanie przez publicznością.
- Dlaczego?
Wzruszyłam ramionami.
- Śpiewałam na scenie za każdym razem jak miałam szansę. Przestałam jakiś czas temu i chyba przez to straciłam swoją pewność siebie.
- To źle.
- E tam, przyzwyczaiłam się.
- Więc zaśpiewasz ze mną. Czekaj... potrafisz śpiewać?
Wzruszyłam ramionami.
- Chyba. A ty?
- Nigdy nie występowałem przed innymi.
- Ale śpiewasz? - zapytałam. To może być moment kiedy dowiem się, czy plotka to prawda!
- Pod prysznicem. - Jego głos był taki... pusty. Nie wiedziałam czy żartuje, czy nie. W jego głosie nie było żadnych emocji, gdy się odzywał. Jakby to wszystko zaginęło. Im bardziej się do niego zbliżam, tym więcej chcę o nim wiedzieć. Jest po prostu strasznie tajemniczy. To bardzo kuszące, aby go... odkryć.
Przewróciłam oczami.
- Gdzieś indziej niż pod prysznicem?
- W pokoju, kiedy moja ba... moi rodzice nie słyszą. - Czy tylko ja słyszałam, że chciał powiedzieć „babcia”? No cóż. Może jego dziadkowie z nim mieszkając, czy coś.
- Dlaczego? Nie wiedzą, że śpiewasz, czy coś?
- Czy coś.
- A twoja siostra wie? - zapytałam. Może zapomni o swoim kłamstwie i wyjawi mi prawdę.
Patrzy na mnie zdezorientowany.
- Moja siostra? - myślał przez chwilę, po czym jakby go olśniło. - Oh! Umm.. Tak. Ale nie gram przy niej.
- Austin, możesz przestać kłamać. Wiem, że struny nie były dla twojej siostry. Przy okazji, jestem pewna, że nie masz siostry.
- Skąd wiesz?
Posłałam mu spojrzenie.
- Jesteś okropnym kłamcą, wiesz?
Skinął głową i odwrócił wzrok. Westchnęłam i spojrzałam do mojego zeszytu, kiedy znowu zaczął mnie ignorować. Może sprawienie, żeby się otworzył nie będzie takie proste jak mi się wydawało.

*

- Hej, Ally – powiedział Dez, podchodząc do mojej szafki.
Odkręciłam się i uśmiechnęłam.
- Hej, Dez. Gdzie Trish?
- Oh, musiała zostać z panią Williams, żeby porozmawiać o okropnej ocenie z matmy – odpowiedział, przewracając oczami i chichocząc. Pokręciłam głową, a na moich ustach uformował się mały uśmiech. Co ja zrobię z tą dziewczyną?
- Więc, jesteś gotowa na niesamowity dzień w sali gimnastycznej? - zapytał.
Zadrwiłam.
- Haha. Zabawne.
Dez zaśmiał się.
- Dobra, no to... do zobaczenia.
Po tym poszedł w stronę hali. Odwróciłam się do mojej szafki i wyjęłam torbę. Zamknęłam ją i ruszyłam na zajęcia.

*

Weszłam do sali po przebraniu się i zauważyłam rozmawiającą Kirę i Cassidy. Zauważyły mnie, a Cassidy uśmiechnęła się diabelsko.
- Oh, hej, Ally! - krzyknęła, trochę zbyt entuzjastycznie.
Przewróciłam oczami.
- Czego chcesz?
- Hej, nie musisz być taka zuchwała. Chcę tylko porozmawiać – powiedziała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Więc, o czym chcesz porozmawiać? - zapytałam, naśladując jej poczynania.
- Wieeeesz... to dotyczy tego dziwaka z którym się zadajesz – powiedziała, a jej uśmiech stał się trochę bardziej.. diaboliczny, jeśli to tylko możliwe.
- Dziwaka? Jakiego dziwaka? - zapytałam, nieświadoma tego, co chce powiedzieć.
- Austina, duh! O kim innym miałabym mówić?
Jak mogła powiedzieć coś takiego? Austin to nie dziwak. Złość, która kryła się w środku mnie, nagle wybuchła, zupełnie wbrew mnie.
- Słuchaj mnie, Cassidy! - naskoczyłam na nią. - Nie wiem za kogo ty się uważasz, ale Austin nie jest dziwakiem. Po prostu nie lubi rozmawiać z ludźmi! Wiesz, powinnaś zacząć spędzać czas z ludźmi by ich poznać, zanim przystąpisz do osądzania.
Kira stanęła przed Cassidy z wyrazem pogardy. - Słuchaj mnie, dziwko! Nie odzywaj się tak do Cassidy. Ona jest, tak jakby, bardzo popularna. I ty, tak jakby, nie powinnaś, tak jakby, się do niej tak odzywać. Więc, tak jakby, przestań!
Wybuchnęłam śmiechem, zarabiając zdezorientowane spojrzenia od dwójki.
- Wow, nazywasz mnie dziwką? Tak jakby, odważna jesteś! - naśladowałam ją. Wkurza mnie kiedy dziewczyny mówią 'tak jakby' pięć razy w jednym zdaniu. - Ty jesteś tą, która jest dziwką, zważając na to, że spałaś z praktycznie każdym chłopakiem w tej szkole. - Kira otworzyła usta, a Cassidy stała ze złowrogim spojrzeniem. Kontynuowałam – Teraz, proponuję wam odwalenie się od Austina, albo nie będzie tak pięknie. Oh, i Kira, kochanie, tak jakby, zamknij swoją buźkę. Mucha ci, tak jakby, wpadnie. - Powiedziałam, po czym odwróciłam się i wyszłam z sali, uśmiechając się zwycięsko.
Kiedy wyszłam zza rogu, wpadłam w kogoś, tym samym upadając na podłogę z głośnym hukiem. Podniosłam wzrok na Austina, stojącego przede mną.
- Oh, um... Hej – powiedziałam nieśmiało, wstając z podłogi. - Słyszałeś to wszystko?
Skinął głową. Spojrzałam na dół, próbując ukryć rumieńce, które pojawiły się na moich policzkach.
- Dzięki – usłyszałam.
Spojrzałam na niego, zdezorientowana.
- Za co?
- Za obronienie mnie. Jesteś pierwszą osobą, która to zrobiła – powiedział cicho.
- Naprawdę? - zapytałam, zaskoczona.
- Tak. Więc... dzięki. - Odszedł, zostawiając mnie.

*

- Dziękuję za zakupy w Sonic Boomie! - powiedziałam wesoło, kiedy klient wyszedł ze sklepu. Właśnie wtedy weszła Trish.
- Zgadnij kto pracuje w Koronach Terry? - zapytała beznamiętnie, ze znudzeniem wymalowanym na twarzy.
- Zgaduje, że ty i zgaduje też, że nie jesteś z tego powodu szczęśliwa – powiedziałam, chichocząc.
Podeszła do blatu i oparła się o niego.
- Jeju, ta praca jest gorsza niż poprzednia! A to coś mówi, bo tamta była naprawdę okropna!
- Jestem pewna, że nie było tak źle – powiedziałam. Zmarszczyła brwi, a ja uniosłam ręce w geście poddania. - Okej, może było.
- Więc, jak tam idzie operacja 'SBAR'? - zapytała, zmieniając temat.
- Trish, to już się stało. Operacja 'SBAR' została zakończona. I mogę ci powiedzieć, że z sukcesem! - powiedziałam, udając, że stawiam sobie kołnierz.
Trish tylko przekręciła oczami.
- Okej, więc co teraz?
- Więc, teraz operacja 'SBASOŻZP' – powiedziałam, kładąc ręce na biodrach.
- Co? - zapytała Trish, zupełnie zdezorientowana.
Westchnęłam dramatycznie.
- Operacja 'Sprawić By Austin Się Otworzył Żebyśmy Zostali Przyjaciółmi'.
- Wow – powiedziała, kręcąc głową. - Więc, jak ci idzie?
- Cóż, to nie takie proste. Muszę dużo popracować nad tym – powiedziałam.
- Oh! Prawie zapomniałam! Więc, słyszałam, że postawiłaś się dziś Cassidy i Kirze – powiedziała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- O tak, postawiłam się – pochwaliłam się. - Ale to tylko dlatego, że nazywali Austina dziwakiem i próbowałam go obronić. I po tym wszystkim, znalazłam Austina na korytarzu, przed salą gimnastyczną i...
- Czekaj, wróć. To było na sali gimnastycznej? - Skinęłam głową, a Trish jęknęła zirytowana. - Głupia pani Williams.
Zaśmiałam się, a Trish machnęła, bym kontynuowała.
- Więc, zapytałam go, czy wszystko słyszał i pokiwał głową na tak. Po tym była cisza, aż wreszcie mi podziękował za wstawienie się za nim. Powiedział mi, że nikt nigdy tego nie zrobił. To dziwne – wyjaśniłam, kończąc swoją historię.
- Biorąc pod uwagę, że z nikim nie rozmawia, zakładam, że to właśnie dlatego nikt nigdy go nie obronił – powiedziała Trish.
- To prawda. Cóż, muszę zamknąć i idę do domu. Tata robi jego sławne spaghetti na obiad – powiedziałam, oblizując usta.
- Jasne. Do zobaczenia, Ally! - powiedziała Trish, wychodząc ze sklepu. Wzięłam klucz do sklepu z blatu. Zamknęłam drzwi i ruszyłam do domu. Mam tajemnicę do odkrycia...

*

- Tato? - krzyknęłam, gdy weszłam do domu. Dziś w szkole było okej. Cassidy ponownie próbowała ze mną rozmawiać. Po prostu ją ignorowałam. Jak mogła nazwać Austina dziwakiem? Pewnie nigdy tego nie zrozumiem.
Kiedy mój tata się nie odezwał, weszłam do kuchni, by znaleźć karteczkę na blacie. Podniosłam ją z zaciekawieniem.

Ally,
Wyszedłem do sklepu, by odebrać zakupy. Resztki są w lodówce.
- Tata -

Westchnęłam, gniotąc kartkę i wyrzucając ją do kosza. Podeszłam do lodówki i kiedy miałam ją otworzyć, zadzwonił dzwonek do drzwi. Ciekawe kto to może być. Podeszłam do drzwi wejściowych i je otworzyłam. Wytrzeszczyłam oczy w szoku i zdezorientowaniu.
- Austin? Co ty tu robisz? - zapytałam, nadal zdezorientowana.
- Hej – powiedział cicho. - Mogę wejść?
- Um... pewnie – powiedziałam, odsuwając się, by mógł wejść. Przeszedł przez drzwi, rozglądając się po mieszkaniu. - Dobra, um... nie chcę być chamska, czy coś, ale... skąd do cholery wiesz gdzie mieszkam?
- Trish – odparł.
Skinęłam głową.
- No więc, co się dzieje? Co tu robisz?
Westchnął, siadając na kanapie w salonie. Usiadłam obok niego, patrząc na niego z niepokojem.
- Um... Ja, uh, zastanawiałem się co zrobimy z tą piosenką na muzykę – powiedział, patrząc się na podłogę.
- Oh. Wymyśliłeś coś? - zapytałam.
- Nie wiem. Myślałem, że ty masz jakiś pomysł – powiedział, lekko się uśmiechając.
Stłumiłam chichot.
- Okej. Masz szczęście. Mam pomysł.
- Jaki? - zapytał, spoglądając na mnie.
- Zamiast śpiewać 'Stereo Heart', myślę, że powinniśmy napisać własną piosenkę – powiedziałam, mając nadzieję, że się zgodzi.
- Napisać piosenkę? Dlaczego? - zapytał.
Westchnęłam.
- Zdradzę ci pewien sekret, okej?
- Okej.
- Dobra, no więc, wierz mi, czy nie, ale piszę piosenki – powiedziałam.
Jego wyraz twarzy zmienił się na zaskoczony.
- Naprawdę?
- Tak – powiedziałam, uśmiechając się do niego.
Także się uśmiechnął.
- To świetnie.
Kiwnęłam głową.
- Dzięki. Okej, chodźmy popracować nad piosenkę. Chodź.
Zaprowadziłam go na dół, do piwnicy, gdzie miałam pokój muzyczny. Odwróciłam się by stać twarzą w twarz do niego i gestykulując rękoma, wskazałam na pokój. - To tu – powiedziałam. Rozejrzał się wkoło i przez spojrzenie, mogę powiedzieć, że podoba mu się to, co widzi.
- Naprawdę tu fajnie – powiedział, jeszcze raz rozglądając się po miejscu.
- Dzięki. A teraz, chyba powinniśmy zacząć – powiedziałam.
Skinął głową.
- Więc jakiego instrumentu użyjemy do piosenki?
- Myślałam nad pianinem, ale lubię też gitarę – wyjaśniłam.
- Podoba mi się pianino. Użyjmy go – powiedział, wskazując na pianino za mną.

*

- Naprawdę myślę, że to się uda, Austin! - krzyknęłam, odkręcając się do niego i uśmiechając się.
- Ja też – powiedział.
- Okej, myślę, że powinniśmy zagrać to jeszcze raz, zanim zrobimy sobie przerwę – powiedziałam, kładąc moje ręce z powrotem na klawisze pianina. Pokiwał głową, także kładąc ręce na klawisze. - Czekaj, mam do ciebie pytanie.
- Tak? - zapytał, pokazując bym kontynuowała.
Zdjęłam ręce z klawiszy i odwróciłam się do niego, siadając okrakiem na ławce przy pianinie. Chłopak zrobił to samo. - To bardziej historia i pytanie. No więc, kilka dni temu, Trish powiedziała mi, że słyszała jak Cassidy i Kira rozmawiają o tobie. - Austin przewrócił oczami, słysząc to. - Daj mi dokończyć. No więc, powiedziała mi, że one powiedziały, że śpiewasz i interesujesz się muzyką, ale przestałeś w tym samym czasie, kiedy przestałeś rozmawiać z ludźmi. Na początku nie wierzyłam, że to prawda. Ale później, kiedy...
- Jaki jest cel tej historii? - Austin przerwał, krzyżując ręce na jego klatce piersiowej.
- Cicho, pozwól mi dokończyć! - krzyknęłam, po czym kontynuowała. - Nooo więęęc, kiedy zobaczyłam cię w Sonic Boomie następnego dnia, zaczęłam wierzyć, że może to co powiedziała Trish, było prawdą. Może prócz tego, że przestałeś, kiedy przestałeś gadać. Zaczęłam wierzyć, że może, może, nadal lubisz muzykę. A później, dzisiejszy dzień. Słyszałam jak śpiewasz i Austin, jesteś niesamowity, przez wielkie 'N'! I umiesz grać na pianinie! Więc, pytanie. Dlaczego skłamałeś na ten temat?
Austin westchnął, zdejmując ręce z klatki piersiowej i wbijając wzrok w podłogę.
- Naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Możemy wrócić do ćwiczenia piosenki?
Westchnęłam.
- Um... pewnie.
Ponownie położyłam moje ręce na klawisze, on także i zaczęliśmy grać intro do naszej nowo napisanej piosenki. Miałam zmarszczone brwi. Nienawidzę tego, że on się do mnie nie otworzy. Zaczęłam śpiewać moją część.

Ally/Austin/Razem
The lights go out and I can't be saved
Tides that I tried to swim against
Have brought me down upon my knees
Oh I beg, I beg and plead, singing

Come out of the things unsaid
Shoot an apple off my head and a
Trouble that can't be named
A tiger's waiting to be tamed, singing

You are, you are

Confusion that never stops
The closing walls and the ticking clocks gonna
Come back and take you home
I could not stop, that you now know, singing

Come out upon my seas
Cursed missed opportunities am I
A part of the cure
Or am I part of the disease, singing

You are, you are
You are, you are

And nothing else compares
And nothing else compares
And nothing else compares

You are, you are

Home, home, where I wanted to go
Home, home, where I wanted to go
Home, home, where I wanted to go
Home, home, where I wanted to go

Skończyliśmy piosenkę krótką melodią. Kiedy zagraliśmy ostatni akord, odwróciłam się do Austina.
- To było dobre – powiedziałam, uśmiechając się lekko.
- Świetnie. Dobra, muszę iść. Narka – powiedział, wstając i idąc w stronę schodów. Austin – nie znam twojego drugiego imienia – Moon, odgadnę twoją tajemniczość. Nie poddam się. Nikt nie może mnie zatrzymać.
Nikt.

*

- Hej wam. - Usiadłam przy stoliku Trish i Deza podczas lunchu.
- Umm... Nie chcę być niemiła, ale dlaczego nie siedzisz z Austinem? - zapytała mnie Trish.
- Musiał porozmawiać z nauczycielem matematyki. To coś wspólnego z tym ostatnim testem – wyjaśniłam, a oni skinęli głowami. - Więc, jak tam u was?
Dez wzruszył ramionami.
- Dobrze. Mój żółw, pani Green, ma dzieci!
Uśmiechnęłam się, przyzwyczajając się do... nienormalnego zachowania Deza.
- To świetnie, Dez! Ile?
- Pięć!
Kiwnęłam głową.
- To świetnie. Zatrzymasz je?
- Duh – powiedział, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie, przewracając oczami.
- Jasne... No nieważne, czy któreś z was wie, gdzie mieszka Austin? - zapytałam ich.
- Sześć domów w dół ulicy od twojego mieszkania, wzdłuż ulicy – powiedziała Trish, bez nuty zawahania.
- Skąd to wiesz? - zapytałam jej.
- Pliki szkolne.
Przewróciłam oczami.
- Powinnam była się domyślić – wymruczałam.
- Co to było?
- Nic! - szybko odpowiedziałam.
- Uh huh. No nieważne, po co ci to było wiedzieć?
- Wiesz, jako że nie mamy lekcji muzyki, aż do projektu, który jest za trzy dni, postanowiłam, że pójdę do jego domu i przećwiczę z nim piosenkę jeszcze raz – wyjaśniłam. - On przyszedł do mnie trochę ponad tydzień temu, więc pomyślałam, że zrobię to samo.
- Skąd wiesz, że ma instrumenty, które potrzebujecie do piosenki? - zapytała mnie Trish.
- Po prostu wiem – odpowiedziałam.