Heej! Nie, nie zapomniałam o was. Po prostu jestem tak zawalona, że normalnie nie mam na nic czasu. Ta cholerna szkoła, uh. Przez nią musiałam zawiesić bloga z moim własnym opowiadaniem ;-;
Cóż, tłumaczyłam to przez kilka miesięcy, ale jakoś nie bardzo mi szło. Postanowiłam wstawić pierwszą część dzisiaj, bo niestety dawno nic nowego nie dodawałam.
No więc, to kolejne opowiadanie o Austinie i Ally, gdzie Ally próbuje dotrzeć do Austina. Spodobało mi się bardzo i mam nadzieję, że wam również przypadnie do gustu. Z góry przepraszam za błędy, nie mam czasu nawet tego poprawić ;-; Muszę wracać do nauki, grr.
No cóż, miłego czytania!
PS. Nie powiem wam kiedy kolejna część, nie jestem w stanie. Postaram się nie przeciągać kolejne miesiące xp
***
Nie
wierzę! Będę mieszkała w Miami! Żegnajcie zimne zimy w Nowym
Jorku! Taak! Mój tata spełnił swoje marzenie i otworzył sklep
muzyczny zwany Sonic Boom w galerii. Będę tam pracować i jako że
jestem córką właściciela, mogę zdecydować kiedy będę
pracować. Nie mogło być lepiej!
Weszłam
do szkoły rano i rozejrzałam się. Ta szkoła jest wielka. Mam
nadzieję, że się w niej nie zgubię.
Obok
mnie przechodziła niska latynoska i wysoki rudowłosy chłopak, więc
zdecydowałam, że ich zatrzymam.
-
Przepraszam, wiecie gdzie jest główne biuro?
-
Oh, tak. Pokażemy ci. Chodź, Dez – dziewczyna powiedziała
rudowłosemu i zaczęła iść. Zdezorientowana, postanowiłam iść
za nimi.
-
Więc... jesteście razem? - przełamałam tą dziwną ciszę.
-
Tak – dziewczyna odpowiedziała. - Jestem Trish, a to Dez.
Skinęłam
głową.
-
Miło was poznać.
Dwójka
wymieniła między sobą zdezorientowane spojrzenia, po czym
spojrzała na mnie. Powiedziałam coś źle?
-
Uh.. Jak się nazywasz? - Trish zapytała. Oh.
-
Oh, przepraszam. Jestem Ally.
Skinęli
głowami.
-
Miło cię poznać.
Trochę
jeszcze szliśmy, zanim doszliśmy do głównego biura.
-
To tutaj. Chcesz żebyśmy na ciebie poczekali i pokazali ci gdzie
masz lekcje? - Dez mnie zapytał.
Skinęłam
głową.
-
Jeśli wam to nie przeszkadza, byłoby świetnie.
-
Jasne. Poczekamy tutaj – Trish powiedziała. Skinęłam głową i
weszłam do biurka, szczęśliwa, że właśnie prawdopodobnie
rozpoczęłam nowe znajomości.
*
Podczas
lunchu usiadłam z Trish i Dezem. Powiedzieli mi trochę o każdym.
-
Widzisz ten stolik, o tam? - Trish zapytała, wskazując na sam
koniec stołówki. Skinęłam głową. - To popularni. Trent, Dallas,
Cassidy, Kira, Ethan i Brooke. Nawet nie próbuj z nimi rozmawiać.
Jedyne osoby, które z nimi rozmawiają to cheerleaderki albo
piłkarze.
Skinęłam
głową.
-
Rozumiem. - Rozejrzałam się wokół, wzrokiem lądując na
blondynie, siedzącym samotnie w stoliku ustawionym daleko od
wszystkich. - Kto to? - wskazałam na niego.
-
To? To Austin Moon – Dez odpowiedział. - Nie rozmawia z nikim. Z
tego co wiem. Jest zamknięty w sobie od przedszkola.
-
Cóż, miał przyjaciela do drugiej klasy, ale on wyjechał.
Właściwie wtedy on się odciął od wszystkich. Jeśli do niego
podejdziesz, będzie się tylko na ciebie gapił. Nikt nie wie o co
mu chodzi – Trish dodała.
Ponownie
spojrzałam na tego chłopaka. Wyglądał samotnie. Nie mogłam na to
zaradzić, ciekawiło mnie co dzieje się w jego głowie. Jakby
wyczuwając, że ktoś się na niego patrzy, podniósł wzrok i
spotkał się z moim spojrzeniem. Jak powiedziała Trish, tylko się
na mnie gapił i spuścił wzrok.
Zmarszczyłam
brwi, ale nadal się na niego patrzyłam. O co mu chodzi?
*
-
Tato, jestem w domu! - krzyknęłam, gdy weszłam przez drzwi.
Dopiero wróciłam ze szkoły. Ciągle myślę o tym Austinie. To
znaczy, dlaczego jest taki samotny? Dlaczego z nikim nie rozmawia?
-
Jaki był pierwszy dzień w szkole? - zapytał mnie tata, wyrywając
mnie z zamyśleń.
-
Oh. Było dobrze – odpowiedziałam. Skinął głową i usiadł na
kanapie w salonie.
-
To dobrze. Poznałaś kogoś nowego? - zapytał, biorąc do ręki
pilot i włączając telewizor.
-
Tak. Poznałam taką dwójkę. Trish i Deza. Chodzą ze sobą. Są
mili – wyjaśniłam, siadając na kanapie obok niego.
-
Dez? To dziwne imię – powiedział, patrząc na mnie
zdezorientowany.
Jedynie
skinęłam.
-
Okej, pójdę do swojego pokoju i zrobię pracę domową. Do
zobaczenia na obiedzie, tato.
Kiedy
szłam do pokoju, poczułam wibracje w kieszonce. Wyjęłam telefon
ciekawa, kto to może być. Patrząc na identyfikator, zobaczyłam
napis 'nieznany'.
Od:
Nieznany
Hej,
Ally. Tu Trish.
To
dziwne. Skąd ma mój numer? Zapisałam jej numer i odpisałam.
Od:
Trish
Pliki
szkolne.
Do:
Trish
Jezu.
Brzmi strasznie. Haha, żart. :P
Od:
Trish
Hej!
Jak inaczej miałam go zdobyć?
Do:
Trish
Ode
mnie, na przykład?
Od:
Trish
Nieważne.
Co tam?
Do:
Trish
Sufit!
XD HAHA!
Od:
Trish
Naprawdę,
Ally?
Do:
Trish
Przepraszam.
Robię lekcje.
Od:
Trish
Oh,
okej.
Do:
Trish
Mogę
z tobą o czymś porozmawiać?
Od:
Trish
O
czym?
Do:
Trish
O
tym Austinie...
Od:
Trish
Oh,
proszę, nie mów, że ci się podoba! Nawet go jeszcze nie
spotkałaś!
Do:
Trish
Nie
podoba mi się! Nawet go nie znam! Wracając do pytania. Dlaczego on
z nikim nie rozmawia?
Od:
Trish
Skąd
mogę wiedzieć?
Do:
Trish
Nie
wiem. Po prostu wyglądał tak... samotnie na lunchu. Chwila! Mam
pomysł! Porozmawiam z tobą później. Do zobaczenia!
Od:
Trish
Ally?
Co ty robisz?
Do:
Trish
Muszę
iść. Pa!
Mam
plan. Zrobię wszystko, by sprawić, żeby ten chłopak rozmawiał.
Nazwę to 'Operacja Spraw By Austin Rozmawiał'.
*
-
Ally, nie mówisz poważnie! - Trish krzyknęła. Właśnie
zdradziłam jej mój plan.
-
Jestem śmiertelnie poważna. Trish, nieważne co powiesz, nie
powstrzymasz mnie – powiedziałam.
Ona
tylko przewróciła oczami.
-
Nie wiesz w co się pakujesz, Ally.
-
Co się dzieje? - głos zapytał. Obydwie odwróciłyśmy się, by
zobaczyć Deza idącego w naszą stronę. Objął ramieniem Trish i
spojrzał na mnie.
-
Cóż, Ally myśli, że może sprawić by Pan Cichy zaczął mówić
– Trish powiedziała.
Dez
spojrzał na mnie rozszerzonymi oczyma i potrząsnął głową.
-
Ally, nie uda ci się to. Uwierz.
-
I skąd niby wiecie, że stanie się coś złego? - zapytałam,
krzyżując moje ramiona na klatce piersiowej.
-
Ponieważ... po prostu nie sądzę, że to dobry pomysł –
odpowiedział.
Potrząsnęłam
głową i odeszłam.
*
Więc,
to czas na lunch. 'Operacja SBAR' się rozpoczyna. To mój skrót na
'Operacja Spraw By Austin Rozmawiał'. Weszłam do kafeterii z moim
lunchem i usiadłam przy moim, Trish i Deza stoliku.
-
Jesteś pewna, że chcesz to zrobić, Ally? - zapytał Dez.
-
Tak. Jestem pewna – powiedziałam. Spojrzałam na stolik przy
którym wczoraj siedział Austin i upewniłam się, czy nadal tam
jest. - Cóż, spróbować można.
Wstałam
z krzesła i podeszłam do stołu, przy którym on siedział.
-
Um.. Hej – przywitałam go, gdy doszłam. Spojrzał na mnie,
popatrzył się i spuścił wzrok. Westchnęłam i usiadłam
naprzeciwko niego. - Uh... Jestem Ally. Jestem tu nowa. Jesteś
Austin, tak?
To
co się stało później, nie spodziewałam się tego. Wstał i
wyszedł z kafeterii. Serio? Jaki on ma problem? Chciałam z nim
jedynie porozmawiać! Ugh! Cóż, to będzie trudniejsze niż
myślałam. Wróciłam do Trish i Deza.
-
Jak poszło? - Trish zapytała.
Potrząsnęła
głową.
-
Nie dobrze. Ale to nie oznacza, że się poddaję.
Dwójka
tylko potrząsnęła głową i wróciła do jedzenie. Nie poddaję
się, nic z tego. Sprawię, że on zacznie mówić.
*
-
Dobrze, klaso. Zaczynajmy – powiedział mój nauczyciel od
matematyki i zaczął rozdawać karty pracy.
Korzystając
z okazji, zaczęłam patrzyć się na Austina. Jak na każdej innej
lekcji, siedzi on sam w rogu sali. Pisze coś, ale jestem zbyt
daleko, by zobaczyć co. Westchnęłam i odwróciłam się do mojej
ławki.
Trish
trąciła mnie i zauważyłam jak rzuca karteczkę na moją ławkę.
Wiem
co sobie myślisz. Zostaw. Go. W. Spokoju.
Westchnęłam
i wzięłam do ręki długopis.
Nie.
Odrzuciłam
ją.
Dlaczego?
Nie rozumiem dlaczego tak się nim przejmujesz. Tracisz swój czas,
Ally. On nigdy się do ciebie nie odezwie. Nigdy.
Nie
poddam się, Trish. Sprawię, że będzie rozmawiał. Nie ważne ile
czasu mi to zajmie.
DLACZEGO?!
PO
PROSTU! Jest w nim coś takiego... jak tajemnica czekająca na
odkrycie.
Serio?
Tajemnica czekająca na odkrycie? Nie ma żadnej tajemnicy! Jest
tylko chłopakiem, który woli być sam. Więc ponownie, zostaw. go.
w. spokoju.
Czy
kiedykolwiek zastanawiałaś się dlaczego przestał rozmawiać z
ludźmi? Dlaczego siebie odseparował? To nie zbieg okoliczności,
Trish.
Kiedy
Trish miała odpowiedzieć, głos jej przerwał.
-
Ally i Trish, żadnych karteczek. Daruję wam tym razem, ale jeśli
znowu was przyłapię, przeczytam to przed całą klasą. Zrozumiano?
- nauczyciel nam powiedział. Skinęłyśmy głową. Z satysfakcją
odwrócił się do tablicy.
Spojrzałam
na dół by zobaczyć kolejną karteczkę na ławce.
To
nie koniec.
*
WF.
Ostatnia lekcja dzisiaj.
-
Okej, czas na trening koszykówki. Dobierzcie się w pary i
poćwiczcie – powiedział nauczyciel, trener Karlson.
-
Ally, chcesz być ze mną? - Trish mnie zapytała. Spojrzałam na
smutną minę Deza.
Pokręciłam
głową.
-
Idź z Dezem. Znajdę kogoś innego.
-
Jesteś pewna? - Skinęłam. - Okay – odeszła z Dezem, a ja
rozejrzałam się po uczniach. Wyglądało na to, że każdy ma
partnera. Westchnęłam i podeszłam do trenera Karlsona.
-
Umm... Trenerze, nie mam partnera – powiedziałam mu.
Westchnął
i rozejrzał się wokoło.
-
Moon, podejdź tu – zawołał. Moon? W sensie... Austin Moon? Nawet
nie wiedziałam, że on jest w tej klasie!
Rozejrzałam
się i moje oczy wylądowały na blondynie. Opierał się o ścianę
w jego stroju na wf. Patrzył się na trenera, ale wydaje się, że
mu się to znudziło, bo skończył na westchnieniu i podejściu do
niego.
-
Dobra, Moon, chcę żebyś był w parze z Dawson – wyjaśnił i po
chwili odszedł.
Dziękuję,
trenerze, pomyślałam sarkastycznie.
Spojrzałam
na niego, a on w odpowiedzi tylko się na mnie gapił. Serio, zaczyna
wkurzać mnie to całe gapienie się. Ale to nie oznacza, że się
poddam. Sprawię, że będzie mówił, nawet jeśli to oznacza, że w
zamian on będzie się na mnie gapił 24/7. Cóż... to będzie
podchodziło trochę pod stalkerstwo, ale... Wiecie co mam na myśli.
Mam nadzieję.
-
Więc... powinniśmy iść, czy... - z ciszyłam głos. Wziął piłkę
i poszedł na puste miejsce. - Jasne, tak też może być –
dokończyłam. Dołączyłam do niego, a on przygotowywał się do
podania mi piłki. Nie wiem dlaczego, ale byłam w tym momencie
trochę przestraszona. Plus, szczerze, nie jestem dobra w koszykówce.
I w żadnym innym sporcie. Zostałam wyrwana z myśli przez ostry ból
w moim policzku. Kilka sekund zajęło mi ogarnięcie co się stało.
Austin właśnie rzucił piłkę w moją twarz!
Krzyknęłam
w bólu, a Trish do mnie podbiegła.
-
Ally, wszystko w porządku?! Co się stało? - zapytała.
-
Piłka uderzyła mnie w twarz – wykrztusiłam.
Błysk
zrozumienia przemknął przez jej twarz. Spojrzała na Austina, który
opierał się o tą samą ścianę co pięć minut temu. Podeszła do
niego i uderzyła go w ramię.
-
Ty jej to zrobiłeś?! Jaki, do cholery, jest twój problem?! -
wykrzyczała mu w twarz.
-
Co ty się dzieje? - zapytał trener Karlson.
-
Ten kretyn właśnie rzucił piłkę w twarz Ally! - wyjaśniła
Trish, wskazując na Austina.
-
Ally? - zapytał, pewnie chcąc się upewnić, czy to prawda.
Skinęłam głową. Westchnął. - Dobra Trish, idź z Ally do
pielęgniarki. Austin, ty chodź ze mną.
Trish
wzięła mnie za ramię i wyszłyśmy z sali gimnastycznej.
-
Nadal chcesz sprawić, żeby rozmawiał? - zapytała.
Skinęłam
głową.
-
Powiedziałam ci. Nie poddam się.
*
-
Cóż, nie masz żadnej kontuzji, ani nic, więc wszystko będzie w
porządku – powiedziała pielęgniarka.
Skinęłam
głową.
-
Więc mogę wrócić do klasy?
-
Może odpoczniesz przez kilka minut? Tylko by upewnić się, czy
wszystko jest w porządku – powiedziała, sprawdzając coś w
podkładce, którą miała w ręce. Ja tylko kiwnęłam głową i
położyłam się na łóżku. Kilka minut później, usnęłam.
*
-
Ally? - usłyszałam głos. Otworzyłam oczy by zobaczyć trenera
Karlsona, stojącego nade mną. - Jak się czujesz?
Usiadłam
i przetarłam oczy. - Dobrze. Która godzina?
-
Około 14:30, czemu pytasz? - zapytał.
-
Z ciekawości – odpowiedziałam.
-
Dobrze, więc, jest tu ktoś, kto chce ci coś powiedzieć –
powiedział. Odwrócił się i po jego spojrzeniu mogę powiedzieć,
że osoba, która tu była, zniknęła. Ponownie odwrócił się do
mnie ze zmieszanym spojrzeniem – Cóż, pozwól mi go poszukać.
Kiwnęłam
głową. Odwrócił się i wyszedł z biura pielęgniarki. Kilka
minut później wrócił z... Austinem?
-
Przepraszam za to, Ally. No więc, Austin ma ci coś do powiedzenia –
powiedział trener, kiwając w stronę Austina. Spojrzałam na niego.
Miał głowę spuszczoną w dół i patrzył się w podłogę. -
Austin, lepiej jej to powiedz.
Austin
spojrzał na mnie, potem z powrotem na podłogę i westchnął.
-
Przepraszam – powiedział szybko i cicho.
Trener
popatrzył się na niego.
-
To nie były dobre przeprosiny.
Pokręciłam
głową.
-
Trenerze, jest okej. Austin, wybaczam ci.
Austin
skinął i wyszedł, nie mówiąc ani słowa.
-
Przepraszam za niego. On nie mówi zbyt wiele – powiedział trener.
Skinęłam.
-
Wiem.
-
Okej, więc, do zobaczenia na lekcjach jutro. Przyłóż trochę
lodu! - powiedział i wyszedł.
*
-
Ally, to tylko JEDNO słowo. Czemu się tak cieszysz? - zapytała
mnie Trish, siedząc na moim łóżku. Jesteśmy obecnie w moim
pokoju, rozmawiając o wcześniejszych wydarzeniach z dzisiaj.
-
No i? Ale coś powiedział – odpowiedziałam.
-
Bo musiał! - krzyknęła.
Westchnęłam
i wzruszyłam ramionami.
-
To nadal się dla mnie liczy.
-
Jak chcesz, Ally. Nadal uważam, że ten pomysł nie jest dobry –
powiedziała, wskazując palcem na mnie i wstając z łóżka.
Położyłam się i zamknęłam oczy. - Co to?
Otworzyłam
powieki by zobaczyć Trish, trzymającą mój brązowy, skórzany
zeszyt.
-
To mój zeszyt z piosenkami.
-
Piszesz piosenki? - zapytała, otwierając zeszyt. Złapałam wdech i
szybko wstałam, zabierając jej zeszyt. Spojrzała na mnie
zmieszana.
-
Mam jedną zasadę. Nie dotykaj zeszytu – powiedziałam stanowczo,
spoglądając na nią.
Podniosła
ręce w geście poddania.
-
Przepraszam.
-
W porządku. Po prostu nie lubię jak ludzie go dotykają. Piszę tam
osobiste rzeczy. To też mój pamiętnik – wyjaśniłam, wkładając
zeszyt do toaletki.
Skinęłam
głową, podchodząc do łóżka i siadając na nim.
-
Mówiąc o piosenkach, słyszałam plotkę, która rozniosła się po
szkole. To znaczy, to plotka, więc nie mam pojęcia, czy to prawda.
Pochyliłam
głowę zdezorientowana.
-
Jaka plotka?
-
Cóż, słyszałam... że Pan Cichy śpiewa. No, śpiewał.
Najwidoczniej przestał w drugiej klasie – powiedziała.
-
Wtedy też odtrącił siebie – dodałam, a ona kiwnęła głową. -
Gdzie to słyszałaś? - zapytałam.
-
Podsłuchałam wczorajszą rozmowę Cassidy i Kiry – powiedziała.
Przewróciłam
oczami.
-
Więc to pewnie nieprawda.
-
Jak powiedziałam, to tylko plotka, więc nie wiem czy to prawda.
Pewnie nie, biorąc pod uwagę, że słyszałam to od dwóch
największych dziwek w Marino High – powiedziała i zachichotała.
Ja też się trochę zaśmiałam. - Cóż, muszę iść. Do jutra,
Ally.
Wstała
i opuściła mój pokój. Po tym jak wyszła, usiadłam na łóżku i
zaczęłam myśleć. Z jakiegoś nieznanego powodu, miałam nadzieję,
że ta plotka to jednak prawda...
*
Minęły
trzy dni od tego wypadku na wfie. Dziś jest czwartek, a ja jestem
zdeterminowana by sprawić, żeby Austin powiedział coś przed
weekendem.
-
Nadal starasz się by Austin coś powiedział? - zapytała Trish jak
szłyśmy w stronę stołówki szkolnej.
Skinęłam
głową.
-
Tak. Nadal starasz się przekonać mnie, że to bez sensu?
Wzruszyła
ramionami.
-
Wyglądasz na nieźle zdeterminowaną. Pożyję kolejne kilka dni z
satysfakcją, że będę w stanie powiedzieć ci 'a nie mówiłam?',
kiedy się poddasz.
Przewróciłam
oczami.
-
Pewnie.
-
Więc, co masz zamiar zrobić dzisiaj?
-
Pójdę z nim porozmawiać – powiedziałam, wskazując w jego
stronę. Nie zaskoczyło mnie to, że siedział sam.
-
Jasne. Wiesz gdzie ja i Dez jesteśmy. Dołącz do nas kiedy cię
oleje – klepnęła mnie w plecy i dołączyła do Deza. Westchnęłam
i zaczęłam iść do Austina.
-
Hej – przywitałam go, siadając naprzeciwko.
Podniósł
głowę, popatrzył się i spuścił wzrok. Westchnęłam. To się
robi zwyczajne, prawda?
-
Więc... Jak leci? - Przewrócił oczami i wstał, ale ja pociągnęłam
go za nadgarstek zanim odszedł. Zachichotałam sarkastycznie. - Nie,
nie tym razem. Siadaj. - Spojrzał na mnie, ale widząc, że to bez
sensu, po prostu usiadł. Uśmiechnęłam się. - Świetnie. Więc,
żeby było jasne, lepiej powiem ci to teraz, nie jestem tą osobą,
która się poddaje. Więc nawet nie próbuj ode mnie uciekać.
Zawsze wrócę. Wow... To brzmi strasznie... - skończyłam, mrucząc
do siebie. I nagle, coś niespodziewanego się stało. Uśmiechnął
się i zachichotał. On naprawdę się uśmiechnął i zachichotał!
To może być nic, ale dla nie to wszystko. Także się uśmiechnęłam.
- Więc, nie sądzę, że się właściwie poznaliśmy. Jestem Ally –
wyciągnęłam rękę. Przez chwilę się w nią wpatrywał, by
później ją niepewnie uścisnąć.
-
Austin – odpowiedział cicho.
-
Więc, jak leci? - zapytałam. Wzruszył ramionami, spoglądając na
lunch. - No weź, musi coś się dziać!
-
Nie sądzę.
Dobra.
Nie mówi dużo. Więc... co mam robić z przyjacielem, który nie
rozmawia? Czy my w ogóle jesteśmy przyjaciółmi? Nasz wspólny
czas będzie dziwny.
Rozejrzałam
się by zobaczyć, że każda osoba w stołówce nam się przygląda.
Co się dzieje?
-
Więc... wiesz może, dlaczego wszyscy się na nas gapią? -
zapytałam go.
Rozejrzał
się i wzruszył ramionami.
-
Nie obchodzi mnie to.
-
Okej, ale czy wiesz dlaczego?
-
Wyrzutek – to jego jedyna odpowiedź. Ale wyjaśnia wszystko.
Austin spędza czas samotnie od drugiej klasy. Oczywiście, że to
dziwne widzieć jego i jakąś 'Nową Dziewczynę' spędzających
czas razem.
Ponownie
się rozejrzał. Przewrócił oczami, spojrzał na nich i wstał, po
czym wyszedł. Zdezorientowana, zdecydowałam, że za nim pójdę,
zostawiając mój wpół zjedzony lunch na stole. Złapałam go, gdy
wyszliśmy ze stołówki.
-
Nie powinnaś za mną iść – powiedział, nawet na mnie nie
spoglądając.
-
Dlaczego nie?
-
Rujnujesz sobie reputację na zawsze.
Przewróciłam
oczami.
-
Czy wyglądam na tą, która się tym przejmuje?
-
Powinnaś.
-
Dlaczego?
-
Dlaczego nie?
-
Ponieważ wolę spędzać czas z tobą niż przejmować się jakąś
głupią reputacją. Niech myślą sobie co myślą, ważne jest to,
że ja wiem, że to nieprawda.
Pokręcił
głową.
-
Jesteś dziwna.
-
I?
Pokręcił
głową.
-
Nie możesz po prostu zostawić mnie samego?
-
Nie.
-
Dlaczego?
-
Dlaczego nie? - wyzwałam go.
-
Bo kiedyś i tak to zrobisz. Wszyscy tak robią.
-
Co ci mówi, że nie jestem inna? - Zamilkł. Westchnęłam. -
Słuchaj Austin. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mnie obchodzisz. Nie
jestem jak wszyscy inni, kimkolwiek oni są. Nie możesz po prostu
pozwolić mi do ciebie dotrzeć? Daj mi szansę – błagałam.
Pokręcił
głową.
-
Nie mogę tego zrobić. Bo na koniec, czy ci się to podoba czy nie,
opuścisz mnie. Wolę być samotny niż być za każdym razem
odrzucany. Więc jeszcze raz, zostaw mnie w spokoju. Tak będzie
lepiej dla mnie i dla ciebie – powiedział po czym odszedł,
zostawiając mnie oniemiałą.
*
-
I twoja reszta, $23.96. Dziękuję za zakupy w Sonic Boomie –
powiedziałam, dając klientce resztę i torbę wypełnioną
rzeczami, które właśnie zakupiła. Kiwnęła głową, uśmiechnęła
się i wyszła ze sklepu.
-
Zgadnij kto pracuje w Smażalni Ryb Pirata Franka? Gdzie każdy
posiłek jest imprrrrezowy! - krzyknęła Trish z akcentem pirata,
wchodząc do sklepu.
Stłumiłam
chichot.
-
Ty?
Westchnęła.
-
Tak. I, to najgorsza praca ever!
-
Więc dlaczego się tam zgłosiłaś? - zapytałam, patrząc na nią
zdezorientowana.
-
Nie mam pojęcia. Pewnie się zwolnię – powiedziała. Chwilę
później, telefon zaczął dzwonić. - To mój – Trish wyjęła
jej telefon, naciskając zieloną słuchawkę i przykładając go do
ucha. - Halo?
Nagle
słychać było głośny krzyk z drugiej strony słuchawki. Tak
głośny, że nawet ja go słyszałam. Trish odsunęła telefon od
ucha, aż do momentu kiedy krzyki ucichły.
-
To nie moja wina! - krzyknęła do słuchawki. Więcej krzyków. -
Świetnie! Nie obchodzi mnie to! - rozłączyła się i wsadziła
telefon do kieszonki.
-
Kto to był? - zapytałam, śmiejąc się lekko.
-
Mój szef – odpowiedziała poważnie. - Zwolnił mnie.
-
Oh, cóż, przykro mi – przeprosiłam, czując się smutno z jej
powodu.
Ona
tylko wzruszyła ramionami. - Oh, cóż. Po prostu zatrudnię się w
sklepie z ubraniami. A co ty robisz?
-
Pracuję. Wygląda, że co niby robię? - zapytałam sarkastycznie.
-
Brzmi nudno. Okej, ja już pójdę. Do zobaczenia później, Ally –
powiedziała i machając mi, odeszła.
Usiadłam
i czekałam na więcej klientów. Wow. Trish ma rację. To jest
nudne. Sklep mógłby być trochę bardziej tłoczny. Chwilę
później, ktoś wszedł. Wreszcie! Spojrzałam i ujrzałam ostatnia
osobę, jaką się tu spodziewałam.
Austin.
Patrzyłam
jak podchodzi w stronę strun do gitar, bierze jedną paczkę i
podchodzi do blatu. Kiedy mnie zauważył, lekko wytrzeszczył oczy.
-
Hej, Austin – powiedziałam, uśmiechając się do niego. Posłał
w moją stronę mały uśmiech, ale mogę powiedzieć, że jest
wymuszony. Rzucił struny na ladę i wyciągnął portfel. Minęła
chwila, zanim posłał w moją stronę zdezorientowane spojrzenie.
-
Ile? - zapytał.
-
Oh! - powiedziałam. Czułam jak moje policzki robią się czerwone.
Żenująca sytuacja. - $3.67.
Wyciągnął
z portfela pięć dolarów i podał mi je.
-
Więc, uh, grasz na gitarze? - zapytałam, wyciągając resztę.
-
Nie – powiedział dziwnie.
Spojrzałam
na niego, zaprzestając czynność.
-
Więc po co ci struny do gitary, skoro na niej nie grasz?
Chłopak
lekko zesztywniał.
-
Są dla, uh, mojej... siostry.
Podeszłam
do niego, podając resztę.
-
Nie wiedziałam, że masz siostrę. Oh, $1.33 reszty.
Kiwnął
głową i wziął pieniądze, chowając je do portfela. Wzięłam
struny z blatu, podając je chłopakowi.
-
No więc, do zobaczenia w poniedziałek – powiedziałam. Skinął
głową i uśmiechnął się lekko, po czym wyszedł ze sklepu.
Oparłam się o blat, kładąc ręce na blacie. Jeju, ten chłopak
jest kimś...
*
-
Przyszedł żeby kupić struny do gitary? Ooh, nadchodzi koniec
świata! - Trish krzyknęła sarkastycznie, po tym jak powiedziałam
jej o tym, co stało się w Sonic Boomie, dzień wcześniej.
-
Trish, bądź poważna! To musi oznaczać, że ta plotka to prawda!
Może nie całkowicie część o śpiewaniu, ale on interesuje się
muzyką! - powiedziałam.
-
Albo, powiedział ci prawdę i serio kupił te struny dla siostry.
-
Nie, nie powiedział. To oczywiste, że kłamał!
-
Nieważne, nie wiem do czego zmierza ta konwersacja.
Przewróciłam
oczami.
-
Jeśli interesuje się muzyką, może mogę wymyślić coś, żeby
otworzył się do mnie przez muzykę.
-
Jedno pytanie: Ty interesujesz się muzyką?
Skinęłam.
-
Tak. Wiesz, mój tata prowadzi sklep muzyczny.
-
Ta, prawda. Więc co tym razem zrobisz, by z tobą porozmawiał?
Wzruszyłam
ramionami.
-
Mam właściwie plan, który przydałoby się zacząć realizować...
*
-
Dobrze, klaso! Przez następny tydzień będziemy robić projekt –
oznajmił nauczyciel muzyki, pan Johnson. Rozpromieniłam się,
wiedząc, że przemyślał moją propozycję i ją wykorzystał.
-
W grupach? - zapytała Cassidy.
-
W dwuosobowych grupach. I zanim ktokolwiek zapyta, ja wybieram grupy.
- Klasa jęknęła, a ja zaczęłam się cieszyć. - Na następny
poniedziałek macie wybrać piosenkę i wystąpić z nią przed całą
klasą. Musicie ją przećwiczyć i sprawić by była idealna. Okej,
zacznijmy łączyć was w pary. Cassidy i Dallas, Elliot i Ethan,
Brooke i Kira, Trish i Dez, Austin i Ally... - przestałam słuchać
i rozejrzałam się w poszukiwaniu Austina. Zobaczyłam go siedzącego
samotnie z tyłu. Wzięłam swoje rzeczy i usiadłam obok niego.
-
Hej – przywitałam się.
-
Hej – odpowiedział beznamiętnie, nie spoglądając w moją
stronę.
-
Masz jakąś piosenkę?
Wzruszył
ramionami.
-
Nie bardzo. A ty?
-
Hmm... Barbie Girl? - zażartowałam, starając się by chociaż się
uśmiechnął. Prośby zostały wysłuchane, kiedy zauważyłam jak
na jego ustach pojawia się mały uśmiech.
-
Nie ma mowy.
-
Mógłbyś za rapować?
-
Hmm.. Spróbowałbym. A co?
-
Może Stereo Heart?
-
Nie wiem. Możemy spróbować. Ty byś zaśpiewała, a ja bym za
rapował?
-
Możesz też mieć kilka części śpiewanych. Nie jestem zbytnio
otwarta na śpiewanie przez publicznością.
-
Dlaczego?
Wzruszyłam
ramionami.
-
Śpiewałam na scenie za każdym razem jak miałam szansę.
Przestałam jakiś czas temu i chyba przez to straciłam swoją
pewność siebie.
-
To źle.
-
E tam, przyzwyczaiłam się.
-
Więc zaśpiewasz ze mną. Czekaj... potrafisz śpiewać?
Wzruszyłam
ramionami.
-
Chyba. A ty?
-
Nigdy nie występowałem przed innymi.
-
Ale śpiewasz? - zapytałam. To może być moment kiedy dowiem się,
czy plotka to prawda!
-
Pod prysznicem. - Jego głos był taki... pusty. Nie wiedziałam czy
żartuje, czy nie. W jego głosie nie było żadnych emocji, gdy się
odzywał. Jakby to wszystko zaginęło. Im bardziej się do niego
zbliżam, tym więcej chcę o nim wiedzieć. Jest po prostu strasznie
tajemniczy. To bardzo kuszące, aby go... odkryć.
Przewróciłam
oczami.
-
Gdzieś indziej niż pod prysznicem?
-
W pokoju, kiedy moja ba... moi rodzice nie słyszą. - Czy tylko ja
słyszałam, że chciał powiedzieć „babcia”? No cóż. Może
jego dziadkowie z nim mieszkając, czy coś.
-
Dlaczego? Nie wiedzą, że śpiewasz, czy coś?
-
Czy coś.
-
A twoja siostra wie? - zapytałam. Może zapomni o swoim kłamstwie i
wyjawi mi prawdę.
Patrzy
na mnie zdezorientowany.
-
Moja siostra? - myślał przez chwilę, po czym jakby go olśniło. -
Oh! Umm.. Tak. Ale nie gram przy niej.
-
Austin, możesz przestać kłamać. Wiem, że struny nie były dla
twojej siostry. Przy okazji, jestem pewna, że nie masz siostry.
-
Skąd wiesz?
Posłałam
mu spojrzenie.
-
Jesteś okropnym kłamcą, wiesz?
Skinął
głową i odwrócił wzrok. Westchnęłam i spojrzałam do mojego
zeszytu, kiedy znowu zaczął mnie ignorować. Może sprawienie,
żeby się otworzył nie będzie takie proste jak mi się wydawało.
*
-
Hej, Ally – powiedział Dez, podchodząc do mojej szafki.
Odkręciłam
się i uśmiechnęłam.
-
Hej, Dez. Gdzie Trish?
-
Oh, musiała zostać z panią Williams, żeby porozmawiać o okropnej
ocenie z matmy – odpowiedział, przewracając oczami i chichocząc.
Pokręciłam głową, a na moich ustach uformował się mały
uśmiech. Co ja zrobię z tą dziewczyną?
-
Więc, jesteś gotowa na niesamowity dzień w sali gimnastycznej? -
zapytał.
Zadrwiłam.
-
Haha. Zabawne.
Dez
zaśmiał się.
-
Dobra, no to... do zobaczenia.
Po
tym poszedł w stronę hali. Odwróciłam się do mojej szafki i
wyjęłam torbę. Zamknęłam ją i ruszyłam na zajęcia.
*
Weszłam
do sali po przebraniu się i zauważyłam rozmawiającą Kirę i
Cassidy. Zauważyły mnie, a Cassidy uśmiechnęła się diabelsko.
-
Oh, hej, Ally! - krzyknęła, trochę zbyt entuzjastycznie.
Przewróciłam
oczami.
-
Czego chcesz?
-
Hej, nie musisz być taka zuchwała. Chcę tylko porozmawiać –
powiedziała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-
Więc, o czym chcesz porozmawiać? - zapytałam, naśladując jej
poczynania.
-
Wieeeesz... to dotyczy tego dziwaka z którym się zadajesz –
powiedziała, a jej uśmiech stał się trochę bardziej..
diaboliczny, jeśli to tylko możliwe.
-
Dziwaka? Jakiego dziwaka? - zapytałam, nieświadoma tego, co chce
powiedzieć.
-
Austina, duh! O kim innym miałabym mówić?
Jak
mogła powiedzieć coś takiego? Austin to nie dziwak. Złość,
która kryła się w środku mnie, nagle wybuchła, zupełnie wbrew
mnie.
-
Słuchaj mnie, Cassidy! - naskoczyłam na nią. - Nie wiem za kogo ty
się uważasz, ale Austin nie jest dziwakiem. Po prostu nie lubi
rozmawiać z ludźmi! Wiesz, powinnaś zacząć spędzać czas z
ludźmi by ich poznać, zanim przystąpisz do osądzania.
Kira
stanęła przed Cassidy z wyrazem pogardy. - Słuchaj mnie, dziwko!
Nie odzywaj się tak do Cassidy. Ona jest, tak jakby, bardzo
popularna. I ty, tak jakby, nie powinnaś, tak jakby, się do niej
tak odzywać. Więc, tak jakby, przestań!
Wybuchnęłam
śmiechem, zarabiając zdezorientowane spojrzenia od dwójki.
-
Wow, nazywasz mnie dziwką? Tak jakby, odważna jesteś! -
naśladowałam ją. Wkurza mnie kiedy dziewczyny mówią 'tak jakby'
pięć razy w jednym zdaniu. - Ty jesteś tą, która jest dziwką,
zważając na to, że spałaś z praktycznie każdym chłopakiem w
tej szkole. - Kira otworzyła usta, a Cassidy stała ze złowrogim
spojrzeniem. Kontynuowałam – Teraz, proponuję wam odwalenie się
od Austina, albo nie będzie tak pięknie. Oh, i Kira, kochanie, tak
jakby, zamknij swoją buźkę. Mucha ci, tak jakby, wpadnie. -
Powiedziałam, po czym odwróciłam się i wyszłam z sali,
uśmiechając się zwycięsko.
Kiedy
wyszłam zza rogu, wpadłam w kogoś, tym samym upadając na podłogę
z głośnym hukiem. Podniosłam wzrok na Austina, stojącego przede
mną.
-
Oh, um... Hej – powiedziałam nieśmiało, wstając z podłogi. -
Słyszałeś to wszystko?
Skinął
głową. Spojrzałam na dół, próbując ukryć rumieńce, które
pojawiły się na moich policzkach.
-
Dzięki – usłyszałam.
Spojrzałam
na niego, zdezorientowana.
-
Za co?
-
Za obronienie mnie. Jesteś pierwszą osobą, która to zrobiła –
powiedział cicho.
-
Naprawdę? - zapytałam, zaskoczona.
-
Tak. Więc... dzięki. - Odszedł, zostawiając mnie.
*
-
Dziękuję za zakupy w Sonic Boomie! - powiedziałam wesoło, kiedy
klient wyszedł ze sklepu. Właśnie wtedy weszła Trish.
-
Zgadnij kto pracuje w Koronach Terry? - zapytała beznamiętnie, ze
znudzeniem wymalowanym na twarzy.
-
Zgaduje, że ty i zgaduje też, że nie jesteś z tego powodu
szczęśliwa – powiedziałam, chichocząc.
Podeszła
do blatu i oparła się o niego.
-
Jeju, ta praca jest gorsza niż poprzednia! A to coś mówi, bo tamta
była naprawdę okropna!
-
Jestem pewna, że nie było tak źle – powiedziałam. Zmarszczyła
brwi, a ja uniosłam ręce w geście poddania. - Okej, może było.
-
Więc, jak tam idzie operacja 'SBAR'? - zapytała, zmieniając temat.
-
Trish, to już się stało. Operacja 'SBAR' została zakończona. I
mogę ci powiedzieć, że z sukcesem! - powiedziałam, udając, że
stawiam sobie kołnierz.
Trish
tylko przekręciła oczami.
-
Okej, więc co teraz?
-
Więc, teraz operacja 'SBASOŻZP' – powiedziałam, kładąc ręce
na biodrach.
-
Co? - zapytała Trish, zupełnie zdezorientowana.
Westchnęłam
dramatycznie.
-
Operacja 'Sprawić By Austin Się Otworzył Żebyśmy Zostali
Przyjaciółmi'.
-
Wow – powiedziała, kręcąc głową. - Więc, jak ci idzie?
-
Cóż, to nie takie proste. Muszę dużo popracować nad tym –
powiedziałam.
-
Oh! Prawie zapomniałam! Więc, słyszałam, że postawiłaś się
dziś Cassidy i Kirze – powiedziała, krzyżując ręce na klatce
piersiowej.
-
O tak, postawiłam się – pochwaliłam się. - Ale to tylko
dlatego, że nazywali Austina dziwakiem i próbowałam go obronić. I
po tym wszystkim, znalazłam Austina na korytarzu, przed salą
gimnastyczną i...
-
Czekaj, wróć. To było na sali gimnastycznej? - Skinęłam głową,
a Trish jęknęła zirytowana. - Głupia pani Williams.
Zaśmiałam
się, a Trish machnęła, bym kontynuowała.
-
Więc, zapytałam go, czy wszystko słyszał i pokiwał głową na
tak. Po tym była cisza, aż wreszcie mi podziękował za wstawienie
się za nim. Powiedział mi, że nikt nigdy tego nie zrobił. To
dziwne – wyjaśniłam, kończąc swoją historię.
-
Biorąc pod uwagę, że z nikim nie rozmawia, zakładam, że to
właśnie dlatego nikt nigdy go nie obronił – powiedziała Trish.
-
To prawda. Cóż, muszę zamknąć i idę do domu. Tata robi jego
sławne spaghetti na obiad – powiedziałam, oblizując usta.
-
Jasne. Do zobaczenia, Ally! - powiedziała Trish, wychodząc ze
sklepu. Wzięłam klucz do sklepu z blatu. Zamknęłam drzwi i
ruszyłam do domu. Mam tajemnicę do odkrycia...
*
-
Tato? - krzyknęłam, gdy weszłam do domu. Dziś w szkole było
okej. Cassidy ponownie próbowała ze mną rozmawiać. Po prostu ją
ignorowałam. Jak mogła nazwać Austina dziwakiem? Pewnie nigdy tego
nie zrozumiem.
Kiedy
mój tata się nie odezwał, weszłam do kuchni, by znaleźć
karteczkę na blacie. Podniosłam ją z zaciekawieniem.
Ally,
Wyszedłem
do sklepu, by odebrać zakupy. Resztki są w lodówce.
-
Tata -
Westchnęłam,
gniotąc kartkę i wyrzucając ją do kosza. Podeszłam do lodówki i
kiedy miałam ją otworzyć, zadzwonił dzwonek do drzwi. Ciekawe kto
to może być. Podeszłam do drzwi wejściowych i je otworzyłam.
Wytrzeszczyłam oczy w szoku i zdezorientowaniu.
-
Austin? Co ty tu robisz? - zapytałam, nadal zdezorientowana.
-
Hej – powiedział cicho. - Mogę wejść?
-
Um... pewnie – powiedziałam, odsuwając się, by mógł wejść.
Przeszedł przez drzwi, rozglądając się po mieszkaniu. - Dobra,
um... nie chcę być chamska, czy coś, ale... skąd do cholery wiesz
gdzie mieszkam?
-
Trish – odparł.
Skinęłam
głową.
-
No więc, co się dzieje? Co tu robisz?
Westchnął,
siadając na kanapie w salonie. Usiadłam obok niego, patrząc na
niego z niepokojem.
-
Um... Ja, uh, zastanawiałem się co zrobimy z tą piosenką na
muzykę – powiedział, patrząc się na podłogę.
-
Oh. Wymyśliłeś coś? - zapytałam.
-
Nie wiem. Myślałem, że ty masz jakiś pomysł – powiedział,
lekko się uśmiechając.
Stłumiłam
chichot.
-
Okej. Masz szczęście. Mam pomysł.
-
Jaki? - zapytał, spoglądając na mnie.
-
Zamiast śpiewać 'Stereo Heart', myślę, że powinniśmy napisać
własną piosenkę – powiedziałam, mając nadzieję, że się
zgodzi.
-
Napisać piosenkę? Dlaczego? - zapytał.
Westchnęłam.
-
Zdradzę ci pewien sekret, okej?
-
Okej.
-
Dobra, no więc, wierz mi, czy nie, ale piszę piosenki –
powiedziałam.
Jego
wyraz twarzy zmienił się na zaskoczony.
-
Naprawdę?
-
Tak – powiedziałam, uśmiechając się do niego.
Także
się uśmiechnął.
-
To świetnie.
Kiwnęłam
głową.
-
Dzięki. Okej, chodźmy popracować nad piosenkę. Chodź.
Zaprowadziłam
go na dół, do piwnicy, gdzie miałam pokój muzyczny. Odwróciłam
się by stać twarzą w twarz do niego i gestykulując rękoma,
wskazałam na pokój. - To tu – powiedziałam. Rozejrzał się
wkoło i przez spojrzenie, mogę powiedzieć, że podoba mu się to,
co widzi.
-
Naprawdę tu fajnie – powiedział, jeszcze raz rozglądając się
po miejscu.
-
Dzięki. A teraz, chyba powinniśmy zacząć – powiedziałam.
Skinął
głową.
-
Więc jakiego instrumentu użyjemy do piosenki?
-
Myślałam nad pianinem, ale lubię też gitarę – wyjaśniłam.
-
Podoba mi się pianino. Użyjmy go – powiedział, wskazując na
pianino za mną.
*
-
Naprawdę myślę, że to się uda, Austin! - krzyknęłam,
odkręcając się do niego i uśmiechając się.
-
Ja też – powiedział.
-
Okej, myślę, że powinniśmy zagrać to jeszcze raz, zanim zrobimy
sobie przerwę – powiedziałam, kładąc moje ręce z powrotem na
klawisze pianina. Pokiwał głową, także kładąc ręce na
klawisze. - Czekaj, mam do ciebie pytanie.
-
Tak? - zapytał, pokazując bym kontynuowała.
Zdjęłam
ręce z klawiszy i odwróciłam się do niego, siadając okrakiem na
ławce przy pianinie. Chłopak zrobił to samo. - To bardziej
historia i pytanie. No więc, kilka dni temu, Trish powiedziała mi,
że słyszała jak Cassidy i Kira rozmawiają o tobie. - Austin
przewrócił oczami, słysząc to. - Daj mi dokończyć. No więc,
powiedziała mi, że one powiedziały, że śpiewasz i interesujesz
się muzyką, ale przestałeś w tym samym czasie, kiedy przestałeś
rozmawiać z ludźmi. Na początku nie wierzyłam, że to prawda. Ale
później, kiedy...
-
Jaki jest cel tej historii? - Austin przerwał, krzyżując ręce na
jego klatce piersiowej.
-
Cicho, pozwól mi dokończyć! - krzyknęłam, po czym kontynuowała.
- Nooo więęęc, kiedy zobaczyłam cię w Sonic Boomie następnego
dnia, zaczęłam wierzyć, że może to co powiedziała Trish, było
prawdą. Może prócz tego, że przestałeś, kiedy przestałeś
gadać. Zaczęłam wierzyć, że może, może, nadal lubisz muzykę.
A później, dzisiejszy dzień. Słyszałam jak śpiewasz i Austin,
jesteś niesamowity, przez wielkie 'N'! I umiesz grać na pianinie!
Więc, pytanie. Dlaczego skłamałeś na ten temat?
Austin
westchnął, zdejmując ręce z klatki piersiowej i wbijając wzrok w
podłogę.
-
Naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Możemy wrócić do ćwiczenia
piosenki?
Westchnęłam.
-
Um... pewnie.
Ponownie
położyłam moje ręce na klawisze, on także i zaczęliśmy grać
intro do naszej nowo napisanej piosenki. Miałam zmarszczone brwi.
Nienawidzę tego, że on się do mnie nie otworzy. Zaczęłam śpiewać
moją część.
Ally/Austin/Razem
The
lights go out and I can't be saved
Tides
that I tried to swim against
Have
brought me down upon my knees
Oh
I beg, I beg and plead, singing
Come
out of the things unsaid
Shoot
an apple off my head and a
Trouble
that can't be named
A
tiger's waiting to be tamed, singing
You
are, you are
Confusion
that never stops
The
closing walls and the ticking clocks gonna
Come
back and take you home
I
could not stop, that you now know, singing
Come
out upon my seas
Cursed
missed opportunities am I
A
part of the cure
Or
am I part of the disease, singing
You
are, you are
You
are, you are
And
nothing else compares
And
nothing else compares
And
nothing else compares
You
are, you are
Home,
home, where I wanted to go
Home,
home, where I wanted to go
Home,
home, where I wanted to go
Home,
home, where I wanted to go
Skończyliśmy
piosenkę krótką melodią. Kiedy zagraliśmy ostatni akord,
odwróciłam się do Austina.
-
To było dobre – powiedziałam, uśmiechając się lekko.
-
Świetnie. Dobra, muszę iść. Narka – powiedział, wstając i
idąc w stronę schodów. Austin – nie znam twojego drugiego
imienia – Moon, odgadnę twoją tajemniczość. Nie poddam się.
Nikt nie może mnie zatrzymać.
Nikt.
*
-
Hej wam. - Usiadłam przy stoliku Trish i Deza podczas lunchu.
-
Umm... Nie chcę być niemiła, ale dlaczego nie siedzisz z Austinem?
- zapytała mnie Trish.
-
Musiał porozmawiać z nauczycielem matematyki. To coś wspólnego z
tym ostatnim testem – wyjaśniłam, a oni skinęli głowami. -
Więc, jak tam u was?
Dez
wzruszył ramionami.
-
Dobrze. Mój żółw, pani Green, ma dzieci!
Uśmiechnęłam
się, przyzwyczajając się do... nienormalnego zachowania Deza.
-
To świetnie, Dez! Ile?
-
Pięć!
Kiwnęłam
głową.
-
To świetnie. Zatrzymasz je?
-
Duh – powiedział, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie,
przewracając oczami.
-
Jasne... No nieważne, czy któreś z was wie, gdzie mieszka Austin?
- zapytałam ich.
-
Sześć domów w dół ulicy od twojego mieszkania, wzdłuż ulicy –
powiedziała Trish, bez nuty zawahania.
-
Skąd to wiesz? - zapytałam jej.
-
Pliki szkolne.
Przewróciłam
oczami.
-
Powinnam była się domyślić – wymruczałam.
-
Co to było?
-
Nic! - szybko odpowiedziałam.
-
Uh huh. No nieważne, po co ci to było wiedzieć?
-
Wiesz, jako że nie mamy lekcji muzyki, aż do projektu, który jest
za trzy dni, postanowiłam, że pójdę do jego domu i przećwiczę z
nim piosenkę jeszcze raz – wyjaśniłam. - On przyszedł do mnie
trochę ponad tydzień temu, więc pomyślałam, że zrobię to samo.
-
Skąd wiesz, że ma instrumenty, które potrzebujecie do piosenki? -
zapytała mnie Trish.
-
Po prostu wiem – odpowiedziałam.